Lazurowy Klif{Zakaz porywania}

/pa. : )
Spojrzałem na 'wstawioną' już lekko Lidię. Zaśmiałem się i sięgnąłem po swój kubek. Wziąłem tak, jak suka wszystko na raz. Zakaszlnąłem gdy odstawiłem kubek od pyska. Zamrugałem parę razy i spojrzałem na Pazur.

Mamrotała coś dalej nie zważając na resztę towarzystwa. Upiła się. Po prostu się upiła.

- Towarzyszka nam już chyba padła. - stwierdziła rozbawionym tonem. Sięgnęła po butelkę i tym razem to ona wlała trunek do kubeczków. Podsunęła Lizakowi kubek pod nos. - Wypijesz jeszcze? - spytała, w drugiej łapie trzymając swój własny.

Zamrugała patrząc na kubeczek.
- Lizak chce DreinoDrinka...- powiedziała tonem rozkapryszonego dziecka które ma się za chwilę rozpłakać.

-Lepiej nie, bo jeszcze będziemy ją sztywną do legowiska musieli nosić.-zaśmiałem się i sięgnąłem po swój kubek. Wypiłem całość i odetchnąłem. Spojrzałem w kierunku księżyca.
-Patrz, gwiazda leci!-wskazałem pazurem na księżyc.

I tak wcisnęła jej w łapę drinka, nie przejmując się tym co mamroczę. Swój wypiła jednym chlustem i podążyła wzrokiem w kierunku, który wskazywał Rudy. - Leci? Dla mnie to on się dwoi. - stwierdziła. Chyba napitek działał na nią w większym stopniu niż rum.

-Niee,no przecie widzę, że leci!-zrobiłem minę myślącego. Sięgnąłem łapą po butelkę i nalałem nam do pełna.
-To teraz za nas, o!-krzyknąłem donoście i chlusnąłem na raz, no może dwa całą zawartość.

Pociągnęła nosem jakby zbierało jej się na płacz. Lecz mimo wszystko wlała bokiem zawartość kubeczka do swojego pyska.

- Dwoi! - zaprotestowała głośno. Ona również pozbyła się zawartości kubka w dwóch chlustach. - Tam masz jeden, a tam drugi. - wskazała pierw jeden kierunek, a następnie nieco w prawo drugi.

-A no jo.-przekrzywiłem pysk wpatrzony w niebo-A czy to nie słońce to obok tego no...tego krążka? Nie, jak to się nazywało?-zamyśliłem się.
-Księżyca! No księżyca, to słońce chyba nie?-spojrzałem w jej stronę i wskazałem do niej pyskiem, że teraz jej kolej.

Zamrugała patrząc na Pazię.
- Mama?- zapytała głosem małego dziecka... Całkiem się jej we łbie pomieszało.

- Gdzie ty masz słońce w nocy? - spytała, przyglądając się niebu przez dobrą chwilę. Sięgnęła w tym samym czasie po butelkę i nalała do kubeczków, do pełna. - A może my mamy dwa księżyce? - spytała z miną filozofa.

Coś tam zacząłem mamrotać pod nosem i sięgnąłem po kolejną porcję. Wypiłem dwoma duszkami.
-Ty, to jest myśl. Może napiszemy o tym do Kopernika?-spojrzałem na nią i ona też dziwnie rozdwajała mi się.
-Ty, Pazur! Gdzie ty jesteś ? Tu czy tu!?-zacząłem już się gubić.

- Kopernik nie żyję. Chcesz go odwiedzić w grobie? - spytała, za nim jeszcze wypiła swoją porcję. Przypatrywała się psu nieco dziwnie, gdy zadał jej kolejne pytanie. - No tu! - zaczęła machać łapą, choć to pewnie jeszcze pogorszył sprawę.

Zerknęła na Rudolfa
- Tata?- zapytała cicho, kolejny dowód, na to, że się upiła. Spojrzała na nich oboje.
- To od kiedy wy jesteście znowu razem?- zapytała głupio.
- Niee... Taty już nie kocham.- dodała po chwili zastanowienia.

-Żyje. Widziałem wczoraj jego w tv, na żywo podajże gadał.-powiedziałem poważnie i dolałem nam już ostatnią, niestety porcję.
-No to już, ostatni raz to za kogo teraz?-zapytałem jej patrząc jak machają mi teraz obie dłonie i rozmazują mi cały obraz.
-W pizdu nie wiem gdzie ty steś.-mruknąłem i złapałem ją za łapę.
-Cicho córcia.-powiedziałem w sronę Lidy.

- Tata też mnie nie kocha...- wymamrotała pod nosem i schowała pysk w łapach.

- Widziałeś trupa w tv? Zadziwiasz mnie. - stwierdziła, kiwając pyskiem, na którym widniała mina znużonego terapeuty. Przeniosła spojrzenie na Lidę. - Zostaw nas córcia, tatuś jest lekko...nakręcony. - jak już wszystkie rzeczy zaczyna widzieć podwójnie, to alkohol już zaczął mu buzować we krwi. - I jeszcze jeden i jeszcze raz... - zanuciła pod nosem.

- I mamusia też mnie nie kocha!- zawołała przerażona i schowała się cała(?) w swoich łapach

-Na prawdę, był u tego. Szymona Majewskiego, ten ree..e..all..ity show!-jąkałem się trochę. W uszach, już mi lekko szumiło.
-No to sru!-powiedziałem i ostatni raz już złapałem za kubek i pociągnąłem wszystko na raz, pusty kubek rzuciłem przed siebie i padłem na glebę obok Lid.

- Tatuś! - wrzasnęła mu prosto do ucha, wartością 150 decybeli.

- CO wy tak szybko padacie? - spytała z wyrzutem, wypijając ostatni kubek. - Ja się jeszcze trzymam! - poderwała się gwałtownie na łapy, choć po chwili zaczęła się chwiać. Runęła na podłożę obok Rudego. - I wszyscy leżymy. - stwierdziła inteligentnie.

- Naprawdę?- zapytała Paz udając równie inteligentną.

-Ała! Kur! Córcia! To nie cyrk, że możesz się drzeć.-złapałem się odruchowo za ucho, a drugą łapą złapałem ją za pysk.
Po chwili ból ustąpił, a ja położyłem się w pionie.
-Leżymy i kwiczymy.-zaśmiałem się i patrzałem w niebo.

Złapała się za pysk, a oczy zaszły jej łzami, jak u małej dziewczynki.
- T-tatuś m-mnie bije!- wrzasnęła płaczliwym tonem w stronę mamusi, czyli Paz.